top of page

Cykl: Refleksyjnie po sesji: „Sprawiedliwie nie znaczy po równo”.



„Sprawiedliwie nie znaczy po równo”.



Podczas grupowych ustawień systemowych, niejednokrotnie pojawiają się tzw. „słowa mocy”. To zdanie, jak się okazuje, bardzo pracuje do dzisiaj w osobie, która miała wtedy swoje ustawienie.

W przestrzeni ustawieniowej pojawił się reprezentant klientki, jej wewnętrznego dziecka oraz jej mamy. Wewnętrzne dziecko prezentowało dużą energię, wigor, asertywność, entuzjazm, po prostu było pełnią życia.

Klientka przyznała, że kiedyś taka była, ale w pewnym momencie życia gdzieś to zatraciła. Co spowodowało taką zmianę, że ten entuzjazm, wiara i pewność siebie, gdzieś zniknęły?

Stając naprzeciwko matki, u klientki pojawiło się dużo żalu, złości, gdyż czuła się niesprawiedliwie traktowana. Miała pretensje do mamy, że jej brat otrzymał więcej uwagi, miłości. W tym obrazie można było zaobserwować, że te emocje i pretensje oddzielają od siebie dwie kobiety, że nie może tam popłynąć coś dobrego, nie czuć tam miłości. Ten żal był niekończący się i choć matka zawsze chciała dobrze, miała dobre chęci, mimo to, córka czuła się gorsza, mniej kochana niż jej brat. W pewnym momencie do jednej z uczestniczek warsztatu przyszły słowa: „Sprawiedliwie nie znaczy po równo”, które okazały się słowami mocy i zaczęło się uzdrowienie. Mogło coś zmienić się w perspektywie klientki, która „odpuściła” mamie. Dynamika ich relacji w tym momencie zmieniła się. Córka popatrzyła na matkę innymi oczami. Już wtedy mogła popłynąć miłość, która była między nimi wcześniej zablokowana. Matka mogła także z czułością i miłością pobłogosławić córkę na jej szczęśliwe życie.


Ta historia, wszakże w dużym skrócie przedstawiona niesie w sobie uniwersalną prawdę, bo co to znaczy np. kochać po równo? Czy wtedy dopiero jest sprawiedliwie? Okazuje się bowiem, że „Sprawiedliwie nie znaczy po równo”.


Na zakończenie chcę przytoczyć słowa Berta Hellingera, które za każdym razem tak samo mnie poruszają – zapraszam:


POZA SPRAWIEDLIWOŚCIĄ


"Niedawno byłem w Kanadzie i rozmawiałam z wodzem indiańskiego plemienia Algonquin, dziewięćdziesięcioletnim Williamem Commandą. Opowiadał mi, że jego plemię nie zna słowa sprawiedliwość. Zapytałem go: „A jeśli ktoś kogoś zabił? Co z nim robiliście?”. Odpowiedział: „Zastanawialiśmy się, dlaczego to zrobił. Albo potrzebował pouczenia, albo uzdrowienia”. Potem – i to rzecz dla nas niewiarygodna – rodzina ofiary adoptowała mordercę. Ci Indianie też mieli obraz Boga, ale zupełnie inny niż nasz. Jakże ludzki! Mógłbym równie dobrze powiedzieć: Jakże boski!”


Bert Hellinger.: Daj mi rząd dusz. Religia – psychoterapia – duszpasterstwo.


Dziękuję za możliwość publikacji w/w historii.

Izabela Makowska

43 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
    bottom of page